Tak, tak, mam imieniny 3 maja, ale ich nie obchodzę. Myślałam, że tak naprawdę pamiętają o nich tylko moi rodzice, ale tu się myliłam. Dostałam nawet sporo życzeń, ale najbardziej zaskoczyły mnie prezenty!
Tego dnia robiłam zabieg Reiki mojej przyjaciółce Sylwii, która przyszła z przecudownymi dwoma kubeczkami z Bolesławca dla mnie. One pasują do Marysi jak ulał! Przypominają mi wierszyk, który jest jedną z nielicznych moich pamiątek po Babci Heli – napisała mi go na kartce urodzinowej:
Niezapominajki to są kwiatki z bajki – patrzą na mnie skromnie – nie zapomnij o mnie!
Jestem kompilacją dwóch osobowości; kiedyś określiłam siebie, że mam siłę lwicy i wrażliwość motyla. I właśnie do tego motyla (które nota bene uwielbiam) pasują kwiatuszki na kubkach. Od dziś to moje ulubione kubki do kawy! 😊
Poszliśmy później na spacer z psami i zatrzymał nas najbliższy sąsiad, Krzysieniek. Kazał chwilę poczekać, ponieważ miał dla mnie prezent! Kolejny! Miałam już prezenty od rodziców i Sylwii, a do tego doszedł jeszcze… wieloryb! Nazywa się sperm whale. Oczywiście nie jest żywy 😊 To deska wyrzeźbiona przez Krzysia. Będzie służyła do serowania sushi czy serów albo innych przekąsek. Jest przeurocza!!!
No i moi panowie zabrali mnie na rynek w Poznaniu, gdzie spacerowaliśmy w deszczu i kupiliśmy na wynos sushi imieninowe. A później wspólna rodzinna uczta z moimi mężczyznami! Cudnie jest mieć imieniny – chyba zacznę je oficjalnie obchodzić 😊