Oficjalne otwarcie Majurty już za nami!

|

Ach, co to był za dzień! Otwarcie zaplanowaliśmy już na początku wakacji, nie przypuszczając, że pogoda spłata nam figla i zabierze lato, podmieniając je po cichu jesienią. Ale to nic, najważniejsze jest towarzystwo! A na to nie można narzekać, ponieważ mam najwspanialszych sąsiadów i przyjaciół pod słońcem!

Jednak jak to wszystko się zaczęło? Otóż mąż mój osobisty stwierdził, że impreza nie może być taka jak wszystkie – pogadanka, nasiadówka itp., ale mam wymyśleć jakiś program spotkania. Nie lada to była sztuka, ponieważ chciałam oddać ducha Majurty i pokazać co będzie się w niej działo, a z drugiej strony towarzystwo nie jest przyzwyczajone do takich wydarzeń, więc musiała być wersja „light”. Przez miesiąc zachodziłam w głowę, jakie atrakcje przygotować i w końcu los sam podesłał mi odpowiedź. Nadal uważam, że wystarczy wysłać intencję i pozwolić Wszechowi zadziałać, a będzie dla nas jak najlepiej. I tak było tym razem.

Jednym z pomysłów, które miałam na ten wieczór był taniec intuicyjny prowadzony przez Piotra. Jego warsztaty z Prostej Praktyki odbyły się w Majurcie dwa tygodnie wcześniej (pamiętacie jak pisałam o tym, że kilku mężczyzn pojawiło się „przypadkiem” u mnie, gdy Piotr zatrzasnął klucze do mieszkania?). Taniec w naszym gronie zawsze się sprawdza, a Piotr wyraził gotowość poprowadzenia sesji, więc gwóźdź programu już był.

No ale chciałam jeszcze coś zaproponować. Tylko co? Czas leciał, a pomysłu nie było… Tydzień przed imprezą byłam na Kaszubach na cudownych warsztatach z jogą kundalini prowadzonych przez Agę Bera i poznałam tam Martynę. Macie tak czasem, że poznając człowieka od razu coś „klika” i czujecie się jakbyście znali się nie 10 minut, a 10 lat? Ja tak miałam z Martyną, która przyjechała na warsztaty jogowe nas masować. Zamiast się relaksować podczas masażu, przegadałam z nią całą godzinę i kończąc byłyśmy już umówione na koncert w Majurcie! Bo Martyna gra na misach, dzwonkach i gongach. Kolejnego dnia miałyśmy tam niespodziankę, którą był właśnie jej występ – wtedy utwierdziłam się w przekonaniu, że to dobry pomysł, bo koncert był cudowny!

Tym właśnie sposobem, na tydzień przed imprezą powstał szczegółowy program wieczoru, który okazał się hitem! Ze względu na ilość osób kąpiel muzyczną w dźwiękach mis i dzwonków trzeba było podzielić na dwie części, ale taniec już wykonaliśmy jeden – nie wszyscy są chętni tańczyć, więc spokojnie się zmieściliśmy.

A na koniec ostatni, ale jakże mocny gwóźdź programu – nasz zaprzyjaźniony Krzysiek, który wcześniej obiecał mi, że przywiezie swoją gitarę elektryczną i wzmacniacz. I wiecie co się działo? Szaleństwo! Dał taki koncert, że impreza zakończyła się tańcami na „moim kawałku podłogi” o trzeciej nad ranem 😊.

Co tu dużo pisać – towarzysko, kulinarnie (nie tylko ja gotowałam, ale każdy z gości coś przyniósł) i przede wszystkim kulturalnie to była MOC!!! Tacy goście, takie wydarzenia i taka energia nie zdarza się często. Ten wieczór był po prostu fantastyczny!!! Majurta została obdarowana szczególnymi prezentami (później się pochwalę) i zasilona piękną energią. Aho!

Maria Szlachciak Majurta
Maria Szlachciak

O mnie

Wierzę, że każdy ma w sobie potężną moc, ale często nie potrafi jej poszukać, a ja mam tajemniczy dar znajdowania drogi do niej.
Chętnie podzielę się nim z Tobą!

Dodaj komentarz

x  Powerful Protection for WordPress, from Shield Security
This Site Is Protected By
Shield Security